Wszystkiego nie da się przewidzieć

2.04.2015

Rozmowa z Agnieszką Bednarek-Kaszą, środkową Chemika Police

- W swojej bogatej karierze rozegrała pani już wiele ważnych meczów. Jak ten, czekający nas  turniej sytuuje pani w hierarchii ważności?

- W kategorii klubowych rozgrywek na pewno jest najważniejszy. Nigdy dotąd nie udało mi się osiągnąć takiego etapu rozgrywek i wystąpić w Final Four. Bez wątpienia to będzie dla mnie ważne wydarzenie.

- Czy w pani myślach jest jakiś konkretny cel do osiągnięcia w tym turnieju, zajęcie wymarzonego miejsca na jego zakończenie?

- Nie, nie myślę w ten sposób. Osobiście nie nastawiam się na jakiś konkretny wynik. Naszym celem, całej drużyny, jest awans do finału. To jest pierwszy i zarazem najważniejszy krok do zrobienia, po którym dopiero będzie można się zastanawiać, co dalej. Nie warto wyznaczać sobie jakichś odległych celów, skoro pod drodze do nich jest jeszcze sporo do zrealizowania.

- Aby osiągnąć ten najbliższy cel, trzeba pokonać Unendo Yamamay Busto Arsizio. We włoskiej drużynie jest ciekawe zestawienie środkowych, bo w składzie jest Rosjanka Lyubushkina, Brytyjka Michel, Włoszka Pisani no i bardzo żywiołowa Belgijka Aelbrecht…

- … My też mamy ciekawe zestawienie środkowych (śmiech).

- Oczywiście, bez cienia wątpliwości, ale czy wie pani już coś więcej o swoich najbliższych rywalkach po drugiej stronie siatki?

- Szykujemy się do tego spotkania. Miałyśmy już odprawę taktyczną, będą kolejne i na pewno przygotujemy się na czas. A tak naprawdę z doświadczenia wiem, zresztą to znana i powszechna zasada, że same nazwiska na papierze nie grają. Dopiero jak wyjdziemy na boisko, każda z zawodniczek będzie miała okazję i możliwość pokazania tego, co potrafi.

- A na dodatek boisko zweryfikuje to, co zostało ustalone i przekazane na odprawach taktycznych, bo wszystkiego nie da się zaplanować.

- Tak, poza tym duży wpływ na grę poszczególnych zawodniczek ma dyspozycja dnia. Wiadomo, że każdy mecz jest inny, że nikt dwa razy nie zagra identycznie. Wszystkiego nie da się od początku do końca przewidzieć i przygotować na każdą sytuację.

- Ale w razie czego, w odwodzie jest tzw. siódmy zawodnik, czyli kibice. Czy będąc na boisku czuje pani wsparcie, czy pomaga taki żywiołowy doping?

- Pomaga jak najbardziej i szczególnie tu, w takiej dużej hali czuje się tę siłę z trybun, która daje duże wsparcie. 

- Kibice zapewniają, że dadzą z siebie wszystko.

- Dla nas jest już ważny sam fakt, że będą z nami pomimo świąt. Nie raz w dotychczasowych meczach pokazali, że potrafią nas bardzo dobrze i skutecznie wspierać. Teraz, gdy znowu będzie pełna hala mam nadzieję, że także nas poniosą…

-… Do zwycięstwa?

- Mam nadzieję, że do zwycięstwa, ale przede wszystkim do naszej jak najlepszej gry, a wtedy o wynik będę spokojna.