Trzeba zrobić wszystko, by zasłużyć na szczęście

7.05.2015

Rozmowa z Giuseppe Cuccarinim, trenerem Chemika Police.

- Czy wynik dotychczasowej rywalizacji Chemika Police z PGE Atomem Treflem Sopot w finale Orlen Ligi jest dla pana zaskoczeniem?

- Nie, to nie jest dla mnie jakaś niespodzianka. W play-offach, zwłaszcza w finale, trzeba być gotowym na wszystko. Moim zdaniem w pierwszym meczu, po połowie drugiego seta mieliśmy problem z podjęciem walki. Nie graliśmy aż tak źle, ale gdy był czas na to, by walczyć i zdobywać kolejne punkty i wygrać, mieliśmy z tym problemy. Nie potrafiliśmy o te punkty zdecydowanie powalczyć i je zdobyć. Nie wynikało to z braku umiejętności czy błędów natury taktycznej albo technicznej. Powodem było  nieodpowiednie nastawienie psychiczne. Drugi mecz był zupełnie inny. Dziewczyny pokazały, że zmieniły swoje nastawienie psychiczne, a pierwszy set straciliśmy tylko i wyłącznie z uwagi na zbyt liczne błędy w zagrywce, dzięki czemu przeciwniczki zdobyły dużo łatwych punktów. Po prostu dostały od nas punkty za darmo i dlatego to Sopot wygrał pierwszego seta. Jednak gdy tylko wyeliminowaliśmy te błędy, „ustawiliśmy” zagrywkę, wszystko zaczęło się dla nas lepiej układać.

- W dwóch pierwszych meczach w Szczecinie właśnie zagrywka była elementem o decydującym znaczeniu dla ich wyników. Czy w Sopocie może być podobnie?

- Myślę, że wszystko ma ogromne znaczenie. Każda partia meczu jest bardzo istotna. Nie można pominąć choćby jednego fragmentu gry, żadnego jej elementu: ani zagrywki, ani ataku, ani bloku. Każda partia jest bardzo istotna i każdą zamierzamy grać jak najlepiej.

- Niewątpliwie zagrywka w wykonaniu sopocianek jest trudna do odbioru dla przeciwniczek. Dlaczego? Na ten temat zarówno pan jak i pana siatkarki macie swoją teorię.

- To jest sprawa, której nie rozumiem i mam nadzieję, że teraz ulegnie ona zmianie. Nie wiem dlaczego sędziowie są bardzo rygorystyczni np. w sytuacji, gdy jest niewielki błąd w ustawieniu, który nie ma żadnego wpływu na grę. Natomiast wciąż nie dostrzegają bardzo nieprawidłowego i nie fair zachowania zawodniczek z Sopotu, jakim jest zasłona zagrywki. To jest zasada, która jest jasna i czytelna, cytuję: „Zawodnicy zespołu zagrywającego nie mogą przez stosowanie indywidualnej lub zbiorowej zasłony utrudniać przeciwnikowi obserwacji zawodnika zagrywającego i lotu piłki” oraz „Zawodnik lub grupa zawodników zespołu zagrywającego tworzy zasłonę podczas wykonywania zagrywki, wymachując rękami, skacząc lub poruszając się na boki, lub stojąc w grupie, by zasłonić zawodnika zagrywającego oraz lot piłki”. Nikt jakoś nie ma odwagi na odgwizdywanie takiego przewinienia, decydującego przecież o przebiegu gry. Oczywiście to decyzja sędziów, więc muszę ją zaakceptować, jednak wciąż nie rozumiem, dlaczego.

- Jakie znaczenie, pana zdaniem, będzie miał atut własnej hali dla drużyny Sopotu?

- Nie uważam, żeby w play-offach gra „u siebie” stanowiła dla którejkolwiek drużyny jakąkolwiek przewagę.

- Czy pana cały zespół oraz poszczególne zawodniczki indywidualnie są przygotowane do rozegrania dwóch meczów, dzień po dniu, na swoim wysokim poziomie?

- Myślę, że tak. W trakcie sezonu podczas rozgrywek i pucharów pokazaliśmy, że za każdym razem byliśmy gotowi, zarówno na pierwsze, jak i kolejne mecze. Byliśmy gotowi zarówno fizycznie, mentalnie oraz taktycznie. Teraz też tak jest. W pierwszej kolejności musimy się oczywiście skupić się na pierwszym meczu, a potem będziemy się przygotowywać się na drugi. 

- Czy w sobotę i niedzielę będzie panu i drużynie potrzebne szczęście?

- Oczywiście, za każdym razem. W pierwszym meczu siatkarki z Sopotu miały dużo szczęścia, ponieważ zyskały trochę punktów. U nas we Włoszech mówi się, że na szczęście trzeba zasłużyć. Więc musimy spróbować zrobić wszystko, żeby szczęście nam dopisało.

 

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej w Polityce PrywatnościRozumiem