Anna Werblińska: Poza boiskiem nie rywalizujemy

6.02.2014

Mecz Chemika Police z Impelem Wrocław zapowiada się jako wydarzenie sportowe posiadające wyjątkowy ładunek emocji. Chociażby z tego względu, że po obu stronach siatki staną siostry: w Chemiku Police Anna Werblińska, a w Impelu Wrocław Bogumiła Pyziołek. O rodzinne relacje boiskowe i pozaboiskowe zapytaliśmy kapitan naszej drużyny.

- Kiedy spotkałyście się panie ostatnio?

- Niech pomyślę… W święta, oczywiście! To było ostatnie nasze spotkanie, kiedy mogłyśmy dłużej porozmawiać. W rodzinnym domu, u mamy. Było super.

- Przy takich spotkaniach i rozmowach nie zwracacie się chyba do siebie per: Bogusiu, Aniu?

- O nie… (śmiech), nie mogę tego powiedzieć, jak do siebie mówimy nawzajem. Takich rzeczy i tajemnic nie zdradzę. Mogę chyba przytoczyć tylko dwa określenia, które ewentualnie nadają się do zacytowania, to „sis” i… „siora”.

- Które to będzie Wasze spotkanie pod siatką? Liczycie?

- Nie, absolutnie nie prowadzimy takiej statystyki. Nie mam pojęcia, który raz zagramy przeciwko sobie…

… i w związku z tym nie wiecie panie, która z Was więcej razy wyszła zwycięsko z tych braterskich pojedynków?

- Dokładnie tak. Nie wiemy, nie prowadzimy rodzinnej tabeli zwycięstw i porażek. Na boisku każda z nas gra o zwycięstwo dla swojej drużyny, ale już poza boiskiem nie rywalizujemy ze sobą, a wspieramy się, analizujemy, wymieniamy uwagi i spostrzeżenia. Po prostu wspieramy się i pomagamy sobie tak, jak to w rodzeństwie.

- Zatem doskonale zna pani wszystkie dobre i słabsze strony Bogumiły Pyziołek?

- O tak, oczywiście. Siostra jest bardzo dobrą przyjmującą, ale nie przypuszczałam, że zobaczę ją, tak jak w naszym meczu we Wrocławiu, na pozycji libero. Chociaż w ostatnim spotkaniu z BKS-em Bielsko-Biała pokazała także bardzo dobrą skuteczność w ataku, została MVP pojedynku...

- I wykorzysta pani tę wiedzę w niedzielnym meczu?

- Jak najbardziej i będę chyba miała nieco dłuższą przemowę na ten temat na przedmeczowej odprawie (śmiech). A tak naprawdę, to wszystkie zespoły wiedzą o rywalach wszystko, tak samo poszczególne zawodniczki o przeciwniczkach. Gramy przecież nie od dziś, reprezentowałyśmy różne kluby i praktycznie nie ma dla nas tajemnic. Natomiast na zwycięstwo w danym meczu składa się wiele różnych czynników. Dlatego raz jest lepiej, czasami gorzej. Ale taki jest sport.

- Czy możliwe jest, aby siostra zaskoczyła panią na boisku czymś tak niesamowitym i spektakularnym, że oniemiałaby pani z wrażenia i zapomniała grać?

- Nie (śmiech). Nie podejrzewam o to siostry i nie spodziewam się czegoś takiego. No chyba, że… wyjdzie w meczu na rozegranie (śmiech). Ale co na to Frauke Dirickx i Magda Gryka?

- A jakie macie z siostrą wspólne plany na niedzielny wieczór, po meczu?

- Bardzo bym chciała, żeby u mnie została, żebyśmy pobyły razem, ale niestety, zaraz po meczu musi wracać do Wrocławia. My w poniedziałek mamy wolne, a Impel trenuje, bo w środę gra spotkanie z Francuzkami w Pucharze Challenge. Szykuję dla niej małą niespodziankę, żeby nie było jej przykro z tego powodu w drodze powrotnej.