Yonkaira Pena: Lubię podejście Polaków

1.12.2015
Rozmowa z Isabel Yonkairą Paolą Peną, przyjmującą Chemika Police.
 
- W poprzednim sezonie grałaś w lidze tureckiej, teraz w polskiej. Czy to oznacza, że na stałe obrałaś kierunek europejski?
 
- Tak, na razie zostaję w Europie.
 
- Dlaczego?
 
- Ponieważ siatkówka tutaj jest bardzo profesjonalna. Nie tylko gra na parkiecie stoi na wysokim poziomie, ale również organizacja, sposób prowadzenia klubów. Dla zawodniczki takie rzeczy są ważne.
 
- Siatkówka w Europie jest bardziej profesjonalna niż w innych częściach świata, w których grałaś dotychczas?
 
- Tak. Liga japońska była dobrze zorganizowana, ale w Europie wszystko dopięte jest na ostatni guzik.
 
- Mało ludzi w Polsce zna język hiszpański. Czy masz problemy z porozumiewaniem się, szczególnie w takich prostych, życiowych sytuacjach, choćby w sklepie?
 
- Oczywiście, czasami przytrafiają się problemy. Niekiedy prostą czynność załatwiam znacznie dłużej, niż ktoś mówiący po polsku. Jednak nie narzekam, daję sobie radę.
 
- Podobno zaczęłaś uczyć się polskiego?
 
- (śmiech). To za dużo powiedziane. Antonio Tome del Olmo, nasz fizjoterapeuta, uczy się polskiego i naprawdę dużo rozumie, coraz lepiej mówi. Dodatkowo pochodzi z Hiszpanii, więc mówimy w tym samym języku. Kiedy razem spędzamy czas, często stara się nauczyć mnie nowych słów, choćby podstawowych zwrotów. Potrafię powiedzieć dziękuję, proszę, uwaga, lepiej, szalona!
 
- Kiedy jesteś wśród koleżanek z zespołu, często można usłyszeć „szalona”. Dlaczego? To twoja nowa ksywa?
 
- Nie. Po prostu słyszałam piosenkę po polsku, którą polubiłam. Dziewczyny podchwyciły i często się z tego śmiejemy.
 
- Dlaczego zdecydowałaś się na Chemik Police?
 
- Mój menadżer z Dominikany powiedział, że wybór Chemika byłby rozsądnym krokiem. Długo się nie zastanawiałam. Ufam mu, więc postawiłam na przenosiny do Polski.
 
- Jesteś zadowolona?
 
- Już kilka lat temu rozmawiałam z menadżerem o grze w Polsce. W końcu pojawiła się okazja i występuję w Chemiku. Jestem szczęśliwa i nie żałuję swojej decyzji. Podoba mi się podejście ludzi. Jest bardzo przyjazne, nikt jeszcze nie dał mi odczuć, że jestem tutaj obca. Koleżanki w drużynie, ludzie na ulicy – nie czuję się obco. Nie wszędzie było tak dobrze. W Turcji czułam się gorzej.
 
- Jak oceniasz poziom ORLEN Ligi? W porównaniu do ligi japońskiej czy tureckiej?
 
- Jest sporo dobrych zespołów, więc ligę uznaję za silną. Muszę jednak przyznać, że liga turecka jest chyba trochę silniejsza, wyprzedza Polskę o jeden krok.