Najwięksi optymiści nie przypuszczali chyba, że siatkarki Chemika Police tak szybko i przekonująco rozprawią się z mistrzem Azerbejdżanu, jedną z najbogatszych drużyn na świecie, wielką Rabitą Baku. Jednak to jest fakt! Nasza wspaniała drużyna, perfekcyjnie przygotowana taktycznie przez Giuseppe Cuccariniego odniosła spektakularne zwycięstwo w swoim debiucie w Lidze Mistrzów! Brawo! Bravo! Браво!
Chemik Police – Rabita Baku 3:0 (25:22, 25:19, 25:18)
Chemik Police: Werblińska - 11, Veljković - 11, Bjelica - 14, Glinka-Mogentale - 14, Bednarek-Kasza - 13, Ognjenović - 2 oraz Zenik (L), Jagieło, Kowalińska.
Rabita Baku: Placido Mendoza - 6, Krsmanovic - 2, Skowrońska-Dolata - 11, Cruz - 4, Akinradewo - 10, Ferretti oraz Aliyeva (l), Dixon - 4, Horvath - 4, Salas Rosell - 2, Tomkom.
Wszystkie siatkarki Chemika Police rozegrały fantastyczny mecz, ale decydujące piłki dla losów pierwszego seta, a jak się później okazało także dla całego spotkania, były udziałem Agnieszki Bednarek-Kaszy. Trzy asy serwisowe, udane cztery punktowe ataki w wykonaniu tej zawodniczki sprawiły, że Chemik Police z niekorzystnego rezultatu 11:18 poderwał się do walki, doprowadził najpierw do remisu 21:21 i po chwili uzyskał przewagę i wygrał seta. Udanie wtórowała jej Anna Werblińska, której zagrywki, w tym jeden as, wprowadziły wiele zamieszania w szregach drużyny przeciwnej.
Publiczność, która niemal do ostatniego miejsca wypełniła halę Arena w Szczecinie, przeżywała niesamowite emocje i fantastycznym dopingiem dodawała wiary i sił mistrzyniom Polski. A te w kolejnych dwóch partiach odwdzięczyły się za to, demonstrując na boisku wielką waleczność, grę z pełnym poświęceniem i niesamowitą skuteczność.
Wielki wkład w zwycięstwo miała Maja Ognjenović, która w ekwilibrystycznych niekiedy pozycjach rozgrywała piłkę do swoich koleżanek. Te z kolei nie marnowały okazji do skończenia akcji. Małgorzata Glinka-Mogentale, Anna Werblińska i Ana Bjelica potężnymi zbiciami albo delikatnymi kiwkami, ośmieszając niekiedy rywalki, powiększały z akcji na akcję punktowy dorobek swojej drużyny. Gra obronna pod dowództwem libero, Marioli Zenik dawała możliwość wyprowadzania kontr, a w takich sytuacjach piłka często wędrowała na środek siatki, gdzie rządziły Agnieszka Bednarek-Kasza i Stefana Veljković.
W drużynie Giuseppe Cuccariniego nie było słabego punktu, bo ze swoich zadań taktycznych należycie wywiązywały się także zmienniczki: Izabela Kowalińska wchodząca na podwyższenie bloku, czy Aleksandra Jagieło wyręczająca od czasu do czasu w przyjęciu zagrywki Małgorzatę Glinkę-Mogentale.
Gwiazdy z azerskiej drużyny, mimo przewagi Chemika Police nie stanęły, nie opuściły rąk, ale demonstrując swoje indywidualne, nieprzeciętne możliwości kąsały punktowymi akcjami. Szczególnie dawały się we znaki środkowa Flouke Akinradewo, przyjmująca Placido Mendoza i atakująca Katarzyna Skowrońska-Dolata. To jednak było dzisiaj za mało na Chemika Police.
Giuseppe Cuccarini, trener Chemika Police.
- Nie jesteśmy jeszcze przyzwyczajeni do gry na takim poziomie, bo polska liga, co jest normalne, różni się od Ligi Mistrzów. Kiedy w pierwszym secie Anna Werblińska i Agnieszka Bednarek-Kasza weszły na zagrywkę, nasza gra się zmieniła. Musimy pamiętać, że Rabita jest na początku sezonu, ma za sobą dopiero dwa mecze ligowe. Dysponuje naprawdę wysokiej klasy zawodniczkami. Poza tym nie było w tym zespole pierwszej libero, którą jest chyba najlepszą siatkarką na tej pozycji na świecie. Nie oznacza to, że zwycięstwo przyszło nam łatwo, wygraliśmy po trudnej walce. Zrobiliśmy pierwszy krok ku celom, jakie zostały postawione przed drużyną. Kolejny krok w Lidze Mistrzów, to pojedynek w Prostejovem. To Bedzie mecz wyjazdowy, bez naszej wspaniałej publiczności, która dzisiaj szczególnie nas wspierała. Dlatego znów czeka nas trudna walka, bo to jest Liga Mistrzów i w niej nie ma łatwych, czy też słabych rywali. Na razie jednak mamy powody do satysfakcji z dzisiejszej wygranej i jeszcze raz gratuluję swoim zawodniczkom za postawę w spotkaniu.
Anna Werblińska, kapitan Chemika Police:
- Prawdopodobnie przytrafiła mi się już kiedyś taka sytuacja, kiedy z niekorzystnego stanu seta udało się serią kapitalnych zagrań doprowadzić do zwycięstwa. Tak naprawdę to cieszę się z tego, że w momencie, kiedy nam nie szło nie zwiesiłyśmy głów, nie załamaliśmy rąk i w konsekwencji okazało się, że można wygrać z Rabitą. Wygrała drużyna, bo każda z nas dołożył swoją cegiełkę do sukcesu, czy to w bloku, czy w ataku, no i w rozegraniu, bo przecież Maja zagrała dzisiaj kapitalnie. Cóż więcej, cieszymy się bardzo, także z tego, że tak dużo kibiców przyszło na nasz mecz, że stworzyli wspaniałą atmosferę, która nas poniosła do zwycięstwa, za co im serdecznie dziękuję i mam nadzieję, że tak będzie w przyszłości.
Katarzyna Skowrońska-Dolata, atakująca Rabity Baku:
- Siatkarki z Polic zagrały świetnie zagrywką, a my nie mogłyśmy temu zaradzić. Wystarczyło wygrać pierwszego seta i mecz ułożyłby się zupełnie inaczej. To był przełomowy moment przy wyniku 10:17, 11:18. Wówczas straciłyśmy sześć kolejnych punktów nie mogąc zrobić przejścia i to najbardziej boli. W kolejnych setach miałyśmy słabsze przyjecie i ciężko było cokolwiek zrobić na siatce. Chemik w stu procentach wykorzystał atut własnej hali. Brakuje nam jeszcze zgrania, potrzebujemy cierpliwie potrenować. To dopiero pierwszy mecz i wszystko przed nami. Tak jak powiedziałam w jednym z wywiadów chcę wygrać Ligę Mistrzów i podtrzymuję tę deklarację. To był dopiero pierwszy mecz w grupie, a nie np. półfinał final four.
Dejan Brdjovic – trener Rabity Baku:
- Według mnie mecz przegraliśmy w pierwszym secie. Graliśmy dobrze do 18 zdobytego punktu, a potem namnożyły się błędy w odbiorze. Podczas kiedy my zrobiliśmy tych błędów 17, Chemik popełnił ich jedynie dwa i to był punkt zwrotny w tym meczu.
Aurea Cruz, kapitan Rabity Baku:
- Ten mecz nam nie wyszedł, zabrakło konsekwencji i koncentracji. Na treningach lepiej nam ta gra wychodzi, ale to dopiero pierwszy mecz w Lidze Mistrzów, przed nami wiele spotkań i powinno być coraz lepiej. Atmosfera w hali była bardzo dobra, ale nas nie deprymowała. Jesteśmy przyzwyczajone do gry przy głośnym dopingu.