Polskie siatkarki w finale Igrzysk Europejskich!

25.06.2015

Reprezentacja Polski siatkarek znowu, do czego zdążyła już przyzwyczaić kibiców, rozegrała pięciosetowy bój w turnieju Igrzysk Europejskich w Baku. Tym razem z Serbią w półfinale imprezy. Nasze panie po niezwykle zaciętym i pasjonującym pojedynku miały wszelkie powody, by cieszyć się z sukcesu. Mają już w kieszeni srebrny medal. W sobotę, o godz. 15.30, zagrają o złoto z Turczynkami.

Polska – Serbia (25:23, 20:25, 25:19, 22:25, 15:12)

Polska: Bednarek-Kasza -3, Wołosz -2, Skowrońska-Dolata – 15, Pycia – 6, Zaroślińska - 26, Werblińska - 14, oraz Sawicka (l) Durajczyk (l), Tokarska - 8, Bełcik, Kurnikowska – 1.

Serbia: Stavanovic – 4, Mirkovic, Nikolic – 17, Rasic – 17, Mihajlovic – 25, Malesevic - 16 oraz Popovic (l) Zivkovic, Drpa, Busa – 1.

Niesamowitych emocji i przeżyć po raz kolejny dostarczyły swoim kibicom siatkarki reprezentacji Polski. Po raz kolejny pokazały, że potrafią walczyć do końca, z pełnym poświęceniem. Takie zaangażowanie, a także konsekwencja w prowadzeniu gry przyniosły zasłużone zwycięstwo. Tym cenniejsze, że Serbki postawiły naprawdę trudne warunki. Świetnie broniły i nie mniej skutecznie atakowały.

O tym, że będzie to niezwykle trudny dla obu zespołów i wyrównany pojedynek, świadczył pierwszy set. W początkowej jego części podopiecznym trenera Jacka Nawrockiego udało się uzyskać 3-punktową przewagę, ale za chwilę był remis 11:11. Oba zespoły popełniały jednak dużo błędów, zarówno pod siatką, jak i w polu zagrywki. Nasze siatkarki odzyskały inicjatywę i po ataku Anny Werblińskiej schodziły z minimalną przewagą na drugą przerwę techniczną. Serbki szybko skontrowały i prowadziły 17:18. Wtedy kapitalne zagrywki Agnieszki Bednarek-Kaszy, w tym jeden as serwisowy, dały naszemu zespołowi trzy punkty przewagi, którą utrzymały do końca partii. Set efektownym atakiem skończyła Anna Werblińska.

Dobra gra Polek z końcówki pierwszej partii nie była, niestety, kontynuowana w drugim secie. Zabrakło nam przede wszystkim kończącego ataku. To w dużej mierze zasługa Popovic – libero przeciwniczek, która kapitalnie spisywała się w obronie i podbijała piłki, które powinny trafić w pole Serbek. Rywalki szybko wypracowały znaczną przewagę (3:8) i do końca seta kontrolowały przebieg wydarzeń na boisku.

Trzeci set nasze siatkarki rozpoczęły od mocnego uderzenia. Najpierw Maja Tokarska, które zmieniła Agnieszkę Bednarek-Kaszę na środku siatki, uderzyła z krótkiej, później dwa ataki zakończyła Katarzyna Skowrońska-Dolata. Jednak przewagę w tej partii zrobiła Katarzyna Zaroślińska, która nie tylko skutecznie atakowała, ale świetnie serwowała. To po serii zagrywek jej autorstwa przewaga Polek ze stanu 8:5 urosła do 12:5. Serbki nie poddały się, walczyły z całych sił, ale to biało-czerwone były w przewadze, miały inicjatywę i zakończyły seta asem serwisowym w wykonaniu Anny Werblińskiej.

Serbki, nie mając nic do stracenia i aby pozostać w meczu, postawiły wszystko na jedną kartę, a konkretnie na jedną zawodniczkę - Brankice Mihajlovic. Atakująca nie wstrzymywała ręki i odważnie uderzała każdą, zagraną do niej piłkę. Robiła to z niezwykłą skutecznością. Walka rozgorzała na całego. Lecz w pewnym momencie w naszej drużynie pojawiło się zbyt wiele niedokładności w przyjęciu zagrywki, którą rywalki taktycznie kierowały w Katarzynę Skowrońską-Dolatę, bądź w libero – Agatę Durajczyk. Z tego powodu 1-, 2-puunktowe prowadzenie naszym siatkarkom udało się utrzymać do połowy seta. Serbki doprowadziły do wyrównania i już na drugiej przerwie technicznej prowadziły 15:16. Teraz one przejęły inicjatywę, a nasze panie goniły wynik. Nie udało się i o awansie do finału turnieju decydował ti-break.

Piątą partię nasze siatkarki rozegrały po mistrzowsku, panując nad emocjami i grając z wielką konsekwencją akcje, które przynosiły powodzenie. Skuteczność w ataku Katarzyny Zaroślińskiej umiejętnie wykorzystywały obie nasze rozgrywające: Joanna Wołosz i Izabela Bełcik. Świetnie w polu spisywała się Anna Werblińska. Z zadaniowej zagrywki w stu procentach wywiązała się Natalia Kurnikowska, posyłając asa na stronę rywalek. Wybuch radości po ostatnim gwizdku sędziego był w pełni uzasadniony.
 

Fot. www.cev.lu