Polska i Czechy są bardzo podobne

9.11.2015

Rozmowa z Heleną Havelkową, przyjmującą Chemika Police (cz.1). 

- Pamiętasz, jak wracaliśmy z Superpucharu Polski i ktoś włączył piosenkę „Jozin z bazin”? Zaczęłaś się śmiać i podśpiewywać.

- (śmiech) Tak, to dość znany utwór. 

- Jeśli mam być szczery, w Polsce to jedno z pierwszych skojarzeń dotyczących Czech. 

- Wiele osób myśli, że coś jest „typowo czeskie”, a tak na prawdę w Czechach rzadko się o tym mówi. To zabawna piosenka i oczywiście jest mi znana, ale w żadnych wypadku nie powiedziałabym, że można nazwać ją wizytówką mojego kraju!

- Lubisz tę piosenkę?

- Oj, to chyba nie są moje klimaty (śmiech). Znam ją, to na pewno. 

- Kilka sezonów temu stwierdziłaś, że zainteresowanie siatkówką w Czechach jest znikome. Czy coś w tym aspekcie się zmieniło?

- Nie, być może jest nawet gorzej. W latach osiemdziesiątych siatkówka w Czechosłowacji była popularna. Później cały proces, koniunktura zatrzymała się, a reszta krajów wciąż szła do przodu. Czuję, że utkwiliśmy w martwym punkcie. Nie wydaje mi się, żeby dzieci siedziały w domach i mówiły swoim rodzicom: „Chciałabym zostać siatkarką”.

- Dlaczego? 

- Jest kilka powodów. Przede wszystkim nie mamy zawodników i zawodniczek na światowym poziomie, a wiadomo, że sukcesy przyciągają najbardziej. Niestety, nie jesteśmy Polską, Włochami, Serbią czy Brazylią. Brakuje zaangażowania w pracę z młodzieżą. Oczywiście, są starania, ale to na razie nie wystarcza. 

- W wielu wywiadach podkreślałaś, że liga włoska była twoim marzeniem. Zrealizowałaś je, a potem przeniosłaś się do Rosji i Turcji. To były dobre decyzje? 

- Tak, gdybym ponownie miała prawo wyboru, zrobiłabym tak samo. W ostatnim sezonie w we Włoszech wygrałyśmy wszystko. Wcześniej grałam w tej lidze pięć lat, przyszedł czas na zmiany. Chciałam się dowiedzieć, czy będę dobrą zawodniczką w innej części świata, w innych realiach. 

- Najlepszy sezon w życiu to Busto Arsizio 2012?

- Bezapelacyjnie. Jeśli ktoś obudziłby mnie w środku nocy i zadał to pytanie, odpowiedziałabym bez zawahania. To był niesamowity czas. Wygrywałyśmy wszystkie mecze, jak maszyny. Ponadto spotkałam Facundo Conte i byłam bardzo szczęśliwa. Wszystko, co dotykałam, zamieniało się w złoto. 

- Lata mijają, a wciąż w wywiadach jesteś pytana o związek z Facundo. Męczy cię to?

- Nie, muszę być świadoma, że takie jest prawo dziennikarzy i kibiców. W 2012 roku, kiedy byliśmy ze sobą, bardzo często pojawiały się pytania o nasz związek. Teraz jest ich trochę mniej, ale nie zniknęły, choćby dlatego, że Facundo jest w Polsce bardzo popularny. Czy męczą mnie pytania? Nie. Raczej jestem na nie gotowa, bo po prostu się przyzwyczaiłam. 

- Rosja, Turcja, Włochy, Polska. Która z kultur jest najbliższa czeskiej, a która jest twoją ulubioną?

- Najbliższa to zdecydowanie Polska. Jedzenie, ludzie, miejsca – zupełnie jakbym nie wyjechała z domu. To był jeden z czynników, który decydował o moich przenosinach do Chemika. Przez 10 lat tułałam się po świecie, przyszedł czas na odrobinę spokoju. Najciekawiej mieszkało się we Włoszech. 

- Dlaczego?

- Tam jest dobra siatkówka, ale również i fantastyczne miejsce do życia. Masz mnóstwo możliwości spędzania wolnego czasu, masę ciekawych i pięknych miejsc. 

- Czyli co, że w Polsce nie ma czego zwiedzać!? 

- (śmiech) Niestety, nie miałam jeszcze czasu. Poza tym ze Szczecina wszędzie jest daleko! We Włoszech wszystko było bliżej, do Milanu miałam 30 minut wolnym tempem!  

- Powiedziałaś, że Polska i Czechy to bardo podobne kraje. Zauważyłaś jednak jakąś różnicę, coś specyficznego, co od razu rzuciło ci się w oczy? 

- Nie! Na prawdę jesteśmy bardzo podobni.

- A w porównaniu do Włoch?

- Tak, tutaj już powiedziałabym, że my, Polacy i Czesi, jesteśmy narodami pracowniczymi. We Włoszech ludzie lubią zamknąć sklep, pójść na obiad, odpocząć. 

- Madelaynne Monano stwierdziła, że Szczecin to ciche, spokojne, zielone miasto. Bardzo je polubiła, ponieważ jest introwertyczką i takie miejsca są dla niej idealne. Jak tobie podoba się w Szczecinie?

- Ja lubię duże miasta, gdzie sporo się dzieje. Wtedy ma się więcej możliwości na spędzanie wolnego czasu. Zgadzam się z Madelaynne, że Szczecin potrafi być cichy i na pewno jest zielony, ale to mimo wszystko duże miasto. 

- Byłaś kiedyś w Warszawie? Często mówi się, że nasza stolica to europejskie miasto, natomiast choćby Szczecin jest bardziej polski. 

- Byłam w Warszawie i faktycznie to duże, nowoczesne miasto. Trzeba jednak pamiętać, że nie można mieć wszystkiego. Chemik Police to świetny klub, a Szczecin to dobre miejsce do życia. Niczego mi nie brakuje. 

Druga część rozmowy z Heleną Havelkovą w czwartek na naszej stronie internetowej