Po prostu ma te puchary. Aż pięć!

13.03.2015

Rozmowa z Katarzyną Gajgał – Anioł, środkową Chemika Police, pięciokrotną zdobywczynią Pucharu Polski.

- Czy pamięta pani ten pierwszy w karierze zdobyty Puchar Polski?

- Tak, jak najbardziej. Grałam wtedy w Bielsku-Białej. Pamiętam, że towarzyszyły temu wydarzeniu wielkie emocje, bo to był mój naprawdę pierwszy w życiu mecz o dużą stawkę. 

- To było w roku…

- …Ładnych parę lat temu (śmiech).

- Czy z tego meczu coś szczególnego utkwiło pani w pamięci?

- Później tych meczów o stawkę było tak dużo, że wszystko się zatarło w pamięci. Samych finałów Pucharu Ppolski było pięć. To pamiętam, bo w ubiegłym roku pokazywałam wszystkim całą dłoń, pięć palców oznaczających moje puchary.

- Kto był wtedy rywalem?

- O ile mnie pamięć nie myli, był to Wrocław. Chyba tak, to była Gwardia. No a teraz mamy Impel w półfinale.

- I tamten pierwszy finał jest tym najważniejszym, czy jest jakiś inny?

- Nie mam jakiegoś takiego szczególnie ważnego meczu o to trofeum, czy samego zdobytego pucharu. Zawsze najbardziej cieszyło mnie i dawało najwięcej satysfakcji zdobycie pucharu i mistrzostwa. To jest naprawdę coś, co zdarza się rzadko, więc na pewno w krajowej siatkówce te trzy zdobyte przeze mnie podwójne korony są najważniejsze.

- Czy po wszystkich zdobytych pucharach pozostały pani jakieś pamiątki. Stoją gdzieś na honorowym miejscu w domu?

- Pamiątki oczywiście mam, ale niestety nie są wyeksponowane. A to z prostej przyczyny, bo ciągle się gdzieś z całą rodziną przeprowadzamy i trudno jest ze sobą wozić wszystkie rzeczy. Są gdzieś w schowane którymś kartonie w domu. Niczego się nie pozbywam, wszystkie pamiątki skrupulatnie przechowuję. Jeśli zdobędę kolejny, to przez jakiś czas, dopóki gdzieś się nie będę przenosić, puchar będzie stał w ważnym i widocznym miejscu.

- Czy te zdobyte puchary były komuś szczególnie dedykowane?

- Nie. W przypadku pucharów nie było takich dedykacji, nikomu specjalnie ich nie ofiarowałam. Natomiast było tak, kiedy po urodzeniu mojego synka zdobyłam medal, pamiętam przyniosłam go do domu i powiedziałam, że to jest dla niego. Podobnie awans do igrzysk olimpijskich dedykowałam jemu, bo to było związane też z trudną rozłąką. Serce mnie bolało, no bo ja w Pekinie, on w domu… Ale takie jest życie sportowca. 

- Czy mając już na koncie pięć Pucharów Polski ma pani motywację i marzenia o zdobyciu kolejnego trofeum?

- Jak najbardziej. Zawsze jest motywacja, zawsze jest ta adrenalina, która pobudza do walki, rodzi tę chęć wygrywania. Zresztą to jest cały sens rywalizacji sportowej, coś, co nam sportowcom towarzyszy na co dzień. Po to przecież ciężko pracujemy, trenujemy, aby osiągać sukcesy, aby zdobywać puchary, medale, nagrody.

- Zatem pytanie: czy chce pani zdobyć Puchar Polski po raz szósty? - nie jest zasadne. Proszę natomiast powiedzieć, czy zamierza pani ustanowić krajowy rekord zdobytych Pucharów Polski?

- (Śmiech) Nawet nie mam pojęcia, czy ktoś prowadzi taką statystykę. Szczerze mówiąc nigdy nie myślałam nawet o tym, nie zastanawiałam się. Po prostu mam te puchary i tyle. Myślę jednak, że jest wiele dziewczyn, które mogą pochwalić się podobnymi osiągnięciami w tych rozgrywkach.