Katarzyna Mróz komentuje zwycięstwo z Budowlanymi Łódź.
Policzanki zaczęły pojedynek od porażki w pierwszym secie. To dopiero druga oddana partia w bieżącym sezonie ORLEN Ligi.
- Rywalki nas nie zaskoczyły, to my zagrałyśmy poniżej swojego poziomu. Wyszłyśmy jakoś lekko podenerwowane, brakowało nam trochę koncentracji. Set nie poszedł po naszej myśli – mówi środkowa.
Kolejne trzy odsłony padły już łupem mistrzyń Polski, które zapisały na swoim koncie siódme zwycięstwo w lidze. Z kompletem punktów Chemik pozostaje liderem tabeli.
- Wszystko zaczęło się od większej jakości w zagrywce. Rywalki przestały dokładnie przyjmować, więc zaskoczył nasz blok. Stopniowo zaczęłyśmy poprawiać kolejne elementy i udało się wygrać za trzy punkty – dodaje.
Chwilę po rozpoczęciu czwartego seta w hali zgasły światła. Awaria trwała blisko piętnaście minut.
- Zaczęłyśmy grę, było chyba 4:2, a tu nagle zgasło światło! Sędzia powiedział, że nie można w takich ciemnościach kontynuować meczu i musimy czekać, aż wszystko wróci do normy. Początkowo myślałyśmy, że problem potrwa chwilę, może dwie, trzy minuty i lampy się zapalą. Jednak kłopoty były nieco dłuższe, więc zaczęłyśmy odbijać piłki, żeby rozgrzane mięśnie nie ostygły. W końcu zrobiło się jasno w hali i wygrałyśmy, a to najważniejsze – kończy Mróz.