Giacomo - ucho Cuccariniego

15.09.2015

Rozmowa z Giacomo Meschierim, asystentem trenera Chemika Police. 

- Można nazwać cię uchem Giuseppe Cuccariniego?

- (śmiech) Tak, chyba musiałbym zgodzić się z takim określeniem.

- W trakcie meczów pierwszy szkoleniowiec ma w uchu słuchawkę, a ty przekazujesz mu informacje. Jakie? 

- Moim zadaniem jest obserwowanie rozgrywającej naszych rywali. Muszę analizować sposób, w jaki rozdziela piłki, żeby pomóc trenerowi w ustalaniu taktyki na kolejne akcje. 

- Zajmujesz się wyłącznie grą rozgrywających drużyny przeciwnej?

- Tak. Przygotowuje się do meczu, oglądam wideo z poprzednich spotkań. Wszystko po to, żeby wychwycić schematy gry, które pozwolą nam przewidzieć kolejny ruch. Oczywiście, nie da się przewidzieć wszystkiego, ale na pewno jesteśmy w stanie zawęzić liczbę możliwości. Ja zajmuję się tylko rozgrywającymi, statystycy analizują pozostałe zawodniczki oraz elementy gry i oni również przekazują informacje trenerowi. 

- Jak w przybliżeniu wyglądają twoje komunikaty, które Cuccarini słyszy w słuchawce?

- To zależy od gry rozgrywających. Jeśli rozgrywają zgodnie z naszymi przewidywaniami, staramy się przewidzieć, co zrobią w kolejnych akcjach, wyłapać tendencje. Bywa również i tak, że rozgrywająca nas czymś zaskakuje, gra inaczej niż antycypowaliśmy. Wtedy również muszę dać znać szkoleniowcowi, że rywal gra inaczej i trzeba zmienić naszą taktykę. 

- Tak wyglądają twoje obowiązki w trakcie spotkania. A poza nim?

- Pomagam przy organizacji treningów. Często również przygotowuję zajęcia wyłącznie poświęcone naszym rozgrywającym. Zajmuję się tym od kilku lat, już we Włoszech przydzielono mi pracę z rozgrywającymi. Mam doświadczenie w tej dziedzinie i dobrze się w niejczuję. Potrafię pomóc dziewczynom, szczególnie w sferze wyborów na boisku, czyli szeroko pojętej taktyki. Nauczyłem się tego w trakcie pracy z młodzieżą. Na początku kariery trenerskiej sporo czasu spędzałem z zespołami juniorskimi. 

- Codziennie rano można spotkać cię w siłowni, gdzie pomagasz Simone Menacaccinemu, trenerowi przygotowania fizycznego. 

- Tak. Simone uczy mnie, instruuje, jak powinno wyglądać poprawnie wykonane ćwiczenie, a ja w trakcie zajęć w siłowni mogę mu pomóc. Simone zazwyczaj skupia się na nowych ćwiczeniach, pokazuje siatkarkom, jak mają je wykonywać. Ja natomiast nadzoruję pracę pozostałych dziewczyn, które wykonują ćwiczenia wcześniej im znane. 

- Podobno najczęściej to trener dobiera sobie sztab szkoleniowy. Pracowałeś kiedyś z Giuseppe Cuccarinim? 

- Tak, przez rok w Modenie. To był mu debiutancki sezon w roli drugiego trenera. Co ciekawe, po raz pierwszy spotkałem go w trakcie kursu trenerskiego. Beppe był moim egzaminatorem! Po kilku miesiącach egzaminator stał się pierwszym trenerem, od którego wiele mogę się nauczyć.

- Zacząłeś naukę języka polskiego. Co jest najtrudniejsze?

- Wymowa. W waszym alfabecie są takie literki, których nie ma w języku włoskim. Jest mi je bardzo trudno wymówić. Udaje mi się jednak robić postępy. Coraz więcej rozumiem, a liczę na to, że niebawem zacznę mówić. 

- A jak układa ci się życie w Polsce?

- Bardzo dobrze! Szczególnie podoba mi się wasza mentalność. Nigdy nie poczułem, że jestem obcy, że pochodzę z Włoch, a wy z Polski. We Włoszech taka postawa cechuje mieszańców dużych miast. W tych mniejszych jest gorzej, nie wszyscy są tolerancyjni. Czasem traktują przyjezdnych jako obcych. Pierwszy rok w Polsce był trudny, ponieważ musiałem się przyzwyczaić do wielu zmian w swoim życiu. Teraz jest mi znacznie łatwiej i zaczynam czuć się tutaj jak w domu.