Aleksandra Jagieło: Rozbita statuetka? Nie wiem, czy się śmiać czy płakać

18.11.2016

Aleksandra Jagieło komentuje spotkanie Chemika Police z ŁKS Commercecon Łódź. 

Policzanki pokonały gospodynie 3:1 i z kompletem zwycięstw prowadzą w tabeli ORLEN Ligi. 

- To było trudne spotkanie. W tym sezonie naprawdę nasi przeciwnicy podchodzą do meczów na luzie, grają na maksymalnym ryzyku. Jak zacznie im wchodzić, to trudno jest tę falę powstrzymać. Wiedziałyśmy, co łodzianki grają, ale czasem pojawiały się problemy z wdrożeniem taktyki, którą mieliśmy przygotowaną. Dobre zawody zagrała Ewa Kwiatkowska. Środkowa bardzo szybko chodzi na fasta, a do tego ma trudny serwis. ŁKS również umiejętnie pracował wyblokiem. Najważniejsze, że mamy komplet zwycięstw w lidze – mówi Aleksandra Jagieło, kapitan Chemika. 

Gorąco było w trzecim secie. Policzanki prowadziły już 19:14, jednak rywalki odrobiły straty i doprowadziły do rywalizacji na przewagi. Zaciętą końcówkę wygrały mistrzynie Polski. 

- Końcówka była emocjonująca, w sumie dopiero w trakcie kolacji zapytałam, kto skończył ostatni atak. Dziewczyny przypomniały mi, że była to Malwina. Fajnie, że wygrałyśmy zaciętą końcówkę. Martwić może jednak przestój, który do tej końcówki doprowadził. Musimy nad tym popracować – dodaje. 

W poprzednim sezonie Aleksandra Jagieło nie miała szczęścia do statuetek. Przypadkowo rozbiła dwie (puchar i nagrodę indywidualną). Okazuje się, że niefortunna passa jest kontynuowana w bieżących rozgrywkach. 

- Na trybunach siedziała Paulina Maj-Erwardt. Po meczu wszyscy szli się z nią przywitać, ja również chciałam. Przechodziłam koło ławki rezerwowych. Wcześniej odpięłam stabilizatory, bo już skończył się mecz i stretching. Właśnie ten stabilizator zahaczył o nagrodę Kasi Zaroślińskiej i statuetka pękła. Ja już naprawdę nie wiem, czy śmiać się z tych sytuacji czy płakać. Nie do wiary, że tyle razy przytrafiło się to jednej osobie. Mam nadzieję, że mój pech przyniesie szczęście całemu zespołowi – z uśmiechem kończy kapitan Chemika.