Wilma Salas: Trudny finał

17.04.2020
Rozmowa z Wilmą Salas, przyjmującą Grupa Azoty Chemika Police.
 
- Jak podsumowałabyś pierwszy sezon w Polsce? 
 
- Bardzo dobrze. Od początku udało się zbudować zespół, którego czułam się częścią. Mogłam mu pomagać, ale i rozwijać się. Byłam bardzo zaskoczona ilością interakcji ze środowiska siatkarskiego. W zasadzie po każdym meczu otrzymywałam wiadomości. Gratulacje, uwagi odnośnie gry, spotkań. To ciekawe, zupełnie się tego nie spodziewałam.
 
- Pandemia pokrzyżowała nam plany.
 
- Tak. Niestety, trudno stwierdzić, kiedy się zakończy. Nikt nie jest w stanie dać gwarancji, że zakończy się niebawem, że w jakimś określonym terminie mogłybyśmy wrócić do treningów. Dlatego uważam, że zakończenie rozgrywek LSK po rundzie zasadniczej było rozsądnym i jedynym wyjściem.
 
- Przed rozpoczęciem sezonu miałaś pewne obawy, ponieważ nie czułaś się pewnie z językiem angielskim. Jak dałaś sobie radę?
 
- Początki były trudne. Sporo domyślałam się z gestów i mimiki. To zaskakujące, jak wiele można zrozumieć z samego języka ciała. Ważne jest, że dziewczyny i członkowie sztabu chcieli się komunikować, nie machnęli ręką z rezygnacją. Zaczęła się interakcja i z czasem było coraz lepiej.
 
- Finałowe spotkanie Pucharu Polski było dla ciebie najtrudniejszym w barwach Chemika?
 
- Zdecydowanie. Czasem tak jest, że po prostu nie ma się dnia. Czułam się gotowa fizycznie, taktycznie. Wiedziałam, co robić, ale zwyczajnie nie wychodziło. Byłam trochę zła, bo w sezonie prezentowałam się dobrze, byłam ważną postacią poprzednich meczów pucharowych, które doprowadziły nas do finału, ale sam mecz o puchar mi nie wyszedł. Cieszę się, że dziewczyny potrafiły zagrać bardzo dobrze, trener dokonał rozsądnych zmian i finalnie to my cieszymy się z trofeum.
 
- Jak radzisz sobie z koronawirusem?
 
- Jakoś. Na co dzień jestem aktywną osobą, mam sporo planów. Staram się wykorzystać czas na rozwój osobisty, pasje i odpoczynek. Teraz momentami mam wrażenie, że wszystko sprowadza się do niekończących dni w domu. Rozwiązaniem jest Netflix i druga pasja, czyli eksperymenty kulinarne. Wolałabym pierwszą pasję, ale na razie została wstrzymana.
 
- Myślisz, że jest chociaż 5% szansy na wznowienie Pucharu CEV?

- Nie wydaje mi się, aby było to realne. Zespoły nie trenują, raczej skończyły sezony, więc moim zdaniem mowa o rozegraniu Pucharu CEV byłaby sztucznym podsycaniem nadziei.