Anna Werblińska: To była słuszna decyzja

4.06.2014

Rozmowa z Anną Werblińską, kapitan Chemika Police.

- Miło panią widzieć uśmiechniętą i bez… kul. Świetnie pani wygląda!

- Dziękuję, dziękuję (śmiech). Dzięki Bogu poruszam się już o własnych siłach, kule odłożyłam niedawno. Rozpoczęłam rehabilitację i mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej.

- Zważywszy, że chirurdzy mieli panią w swoich rekach zaledwie trzy tygodnie temu, postęp jest imponujący...

- I to mnie do końca utwierdza w przekonaniu, że decyzja o poddaniu się zabiegowi artroskopii była ze wszech miar słuszna. Odwlekałam ją i odwlekałam, próbowałam walczyć z bólem innymi metodami, mniej inwazyjnymi: rehabilitowałam się, brałam środki przeciwbólowe, dostawałam seriami zastrzyki. To wszystko pomagało, ale tylko doraźnie. Dolegliwości powracały i w końcu zdecydowałam się na drastyczne, ale radykalne rozwiązanie.  Metoda, według której ortopedzi operowali moje kolano, jest nowatorska, a ingerencja nie spowodowała jakichś wielkich ran. Doktorzy Krzysztof Ficek i Jerzy Cholewiński z ośrodka Galen w Bieruniu wykonali naprawdę świetną robotę. Zabieg odbył się bez żadnych problemów i komplikacji, bardzo sprawnie. W ubiegły czwartek byłam tam na wizycie kontrolnej i zdjęciu szwów. Badania wykazały, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Od poniedziałku rozpoczęłam rehabilitację i jestem pełna wiary w to, że w nowym sezonie, w którym będzie dużo więcej meczów,  będę mogła koncentrować się przede wszystkim na grze, na jak najlepszych występach, a nie na tym, jak pokonać ból, który pojawiał się na przykład na dzień dobry rano, po stanięciu na nogi.

- Zatem teraz, zamiast urlopu, przed panią ciężka praca nad przywróceniem pełnej sprawności w kolanie. Kolanie lewej nogi?

- Tak, tak, to lewa noga. Naprawdę nie mam czego żałować: wyjazdu, wypoczynku. W tym momencie zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Chcę grać, oczywiście lepiej, ale przede wszystkim z takim komfortem, bez obawy i ciągłego lęku, że coś się nagle gorszego stanie z tym kolanem. Jestem przekonana, że wraz z lekarzami podjęłam jedyną słuszną decyzję. Jestem z niej zadowolona. A co do urlopu myślę, że na kilka dni uda mi się jeszcze gdzieś wyjechać w ciepłe klimaty zanim rozpoczną się przygotowania do sezonu.

- Rehabilitację odbywa pani w Szczecinie. Co spowodowało taki wybór?

- Rzeczywiście moje wcześniejsze zabiegi rehabilitacyjne były w innych miejscach, ale za takim wyborem przemawia fakt, że będę tutaj pod stałym nadzorem i opieką sztabu medycznego klubu,  który opiekuje się mną na co dzień. Mam stu, a nawet studwudziestoprocentowe zaufanie do naszego fizjoterapeuty, Rafała Antczaka. Pracowaliśmy razem, z dobrym skutkiem, w trakcie całego minionego sezonu. Wiele razy stawiał mnie na nogi, dosłownie. Jestem przekonana, że świetnie sobie poradzi także z tym zadaniem. Jestem pewna, że będzie dobrze.

- Obecna sytuacja związana ze zdrowiem naturalnie bardzo panią absorbuje. Czy w takich okolicznościach jest czas na myślenie o siatkówce, czy też tak jak zapowiadała pani po zakończeniu sezonu,  nie zaprząta sobie nią głowy, aby odpocząć od niej i poczuć za jakiś czas wielki głód?

- Gdybym nie myślała o siatkówce, to pewnie nie zdecydowałabym się na zabieg i całe to zamieszanie (śmiech). Tak naprawdę, to nie da się bez tego żyć, nie da się nie myśleć, bo to przecież moja praca. Poza tym rozmawiam z koleżankami, spotykamy się w gronie siatkarskim. Odpoczywam jedynie od piłki jako takiej, od boiska, hali.

- Zatem na pewno śledzi pani ruchy transferowe w Orlen Lidze? Która drużyna, pani zdaniem, będzie najpoważniejszym zagrożeniem dla Chemika Police w obronie mistrzowskiego tytułu?

- Szczerze? Nie i nie jestem na bieżąco. Przy okazji różnych rozmów coś się obije o uszy, coś się usłyszy, jakieś plotki: kto?, gdzie?, po co?, na co? Tak naprawdę same nazwiska nie grają, co udowodnił miniony sezon. Przecież Impel, drużyna bez wielkich gwiazd, zdobyła wicemistrzostwo Polski. Zatem na razie nie ma co się za bardzo emocjonować tym, kto gdzie będzie grał. Wszystko, jak zwykle, zweryfikuje boisko. Natomiast cieszy mnie to, że do naszej ligi trafiają coraz lepsze siatkarki, reprezentantki krajów posiadających najsilniejsze drużyny świata i Europy. Przez to nasza liga staje się coraz bardziej atrakcyjna, podnosi się jej poziom. Niebawem pewnie wszystkie kluby odsłonią karty. Na razie starają się skrzętnie ukrywać transfery, bo obowiązują jeszcze stare kontrakty, nowe są negocjowane i podpisywane. Musimy się uzbroić jeszcze w cierpliwość i niebawem dowiemy się już oficjalnie, jaki układ sił, na razie na papierze, będzie w Orlen Lidze w przyszłym sezonie.