Znowu pięć setów w Azoty Arenie, jednak bez happy endu

20.01.2015

Siatkarki Chemika Police znowu zafundowały swoim kibicom pięciosetowy dreszczowiec, tym razem w meczu Ligi Mistrzów z czeskim Agel Prostejov. Po emocjonującym widowisku, po bardzo zaciętej i wyrównanej walce, nasze mistrzynie musiały zadowolić się jednopunktową zdobyczą w tym pojedynku. Dzięki temu wciąż są liderkami grupy „A” Ligi Mistrzyń i na pewno grać będą w fazie play-off tych rozgrywek.

Chemik Police – Agel Prostejov 2:3 (25:11, 20:25, 25:17, 22:25, 12:15)

Chemik Police: Werblińska – 18, Veljković – 9, Bjelica – 16, Glinka-Mogentale – 17, Bednarek-Kasza – 14, Ognjenopvić – 6 oraz Zenik (l), Jagieło – 1, Rabka.

Agel Prostejov: Borovinsek – 6, Weiss – 2, Markevich – 11, Karg – 10, Castaneda Simon – 32, Kossanyiova – 10 oraz Kovarova (l), Pereira Solares – 2, Gambova.

Wydawało się, że Chemik Police, podobnie jak w pierwszym meczu tych drużyn w Prostejovie, szybko i przekonująco rozprawi się z rywalkami. Od pierwszych piłek gospodynie wywarły presję na Czeszkach silną zagrywką i mocnym atakiem w wykonaniu Małgorzaty Glinki-Mogentale i Any Bjelicy. Dobrze funkcjonował blok gospodyń, przez który nie mogła się przebić najlepsza zawodniczka z Prostejova, atakująca Castaneda Simon. Ponad cztery tysiące kibiców w Azoty Arenie miało powody do zadowolenia, a ich doping dodawał animuszu naszym siatkarkom z każdą kolejną, udaną akcją.

Po kilku minutach gry w drugim secie, kiedy po asie serwisowym rozgrywającej Agel Prostejov, reprezentantki Niemiec, Kathleen Weiss  i  bloku Castaneda Simon rywalki objęły prowadzenie, mało kto przypuszczał, że to pozwoli mistrzyniom Czech otrząsnąć się z dominacji gospodyń i rozpocząć swoją grę z założeniami taktycznymi przygotowanymi specjalnie na ten pojedynek. Siatkarki z Prostejova zaczęły demonstrować wszystkie swoje walory: bardzo dobry serwis, świetną grę w obronie, a przede wszystkim skuteczność w ataku, bo rytm gry złapała Castaneda Simon. Natomiast w szeregi drużyny Giuseppe Cuccariniego wkradła się dekoncentracja. Efekt był taki, że przy słabym przyjęciu zagrywki siatkarki z Prostejova miały ułatwioną możliwość kontrowania. Korzystały z tego skrupulatnie, a atakująca tej drużyny miała jeszcze wsparcie ze strony Stefanie Karg i Tatsiany Markevich. 

Nasze mistrzynie odrodziły się w trzeciej partii, a ich gra dała dużą nadzieję kibicom, że Chemik zdoła zakończyć spotkanie w czterech setach i zainkasować komplet punktów potrzebnych do zagwarantowania sobie, w przedostatniej rundzie rozgrywek grupowych, pierwszego miejsca w grupie „A” Ligi Mistrzyń. Gospodynie odzyskały skuteczność w bloku, a w ataku ze skrzydeł znów punktowały: Ana Bjelica oraz Małgorzata Glinka-Mogentale i ze środka siatki Agnieszka Bednarek-Kasza. Kapitalnymi obronami popisywała się Mariola Zenik, a Anna Werblińska nie wstrzymywała ręki nawet atakując z szóstej strefy. Ich dominacja na boisku była nie do podważenia. 

Czwarty set dostarczył niebywałych emocji. Po wyrównanym początku, przy stanie 7:7 błąd zagrywki, pomyłka w rozegraniu i kontratak dały drużynie z Czech trzy punkty przewagi. Rozpoczęło się mozolne, punkt po punkcie, odrabianie dystansu do rywala. Wreszcie blok Małgorzaty Glinki-Mogentale na Simon doprowadził stan seta do remisu 15:15.  Kolejny remis był 17:17, wtedy po raz kolejny zaatakowała Castaneda Simon, szczęście dopisało rywalkom przy bloku na środku siatki i mimo ambitnej gry, nasz zespół nie był w stanie ponownie zniwelować przewagi.

W ti-breaku nasze siatkarki wypracowały trzypunktową przewagę. Prowadziły 7:4. Wtedy swoje jedyne i najważniejsze w meczu, 2 punkty z asów serwisowych zdobyła kapitan Agel Prostejov, Pereira Solares. Rywalki znów złapały wiatr w żagle, wszystko na nowo zaczęło im wychodzić. Rozgrywająca Weiss, pomimo że jej koleżanki nie przyjmowały dokładnie, biegała po całym boisku, by  dorzucić  piłkę w pobliże siatki, gdzie zwykle czekała Simon i kończyła każdą akcję. 

Po ostatnim gwizdku sędziego zawodniczki z Prostejova skakały ze szczęścia, natomiast w oczach niektórych naszych siatkarek pojawiły się łzy.