Trudna przeprawa mistrzyń Polski z Budowlanymi Łódź

1.02.2015

Historia lubi się powtarzać - tak można powiedzieć o pojedynkach pomiędzy Chemikiem Police a Budowlanymi Łódź. Tak samo jak w wyjazdowym meczu pierwszej rundy, w listopadzie ubiegłego roku, tak i w dzisiejszym rewanżu rozegranym w Azoty Arenie mistrzynie Polski potrzebowały pięć setów, aby udowodnić swoją wyższość nad rywalkami.

Chemik Police – Budowlani Łódź 3:2 (25:14, 23:25, 25:21, 18:25, 15:8)

Chemik Police: Gajgał-Anioł  - 5, , Ognjenović  - 8, Malagurski – 13,  Veljković  - 12, Kowalińska - 21, Jagieło – 15 oraz Krzos (l), Zenik, Bjelica, Mróz. 

Budowlani Łódź: Skrzypkowska – 10, Pycia – 10, Popović – 22, Ściurka – 8, Polańska – 14, Śliwa – 3 oraz Courtois (l), Sieczka – 3, Kajzer, Grajber.

MVP meczu: Izabela Kowalińska

Drużyna z Łodzi w spotkaniu z mistrzyniami Polski po raz kolejny potwierdziła, że jest niewygodnym rywalem dla najlepszych. Doświadczona rozgrywająca, Magdalena Śliwa, siatkarka Chemika sprzed dwóch dekad, umiejętnie rozgrywała piłkę, a jej koleżanki były skuteczne w ataku i w zagrywce. Mistrzynie Polski, które przystąpiły do tego spotkania praktycznie bez treningu po zwycięskiej wyprawie do Baku w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów, grały nierówno, miały lepsze i gorsze momenty w każdym secie. Poza tym, ze względu na kontuzje i choroby niektórych zawodniczek,  Chemik Police nie wystąpił w optymalnym składzie. Przyjezdne wykorzystały to w stu procentach i dzięki temu wywiozły ze Szczecina jeden punkt.

Początek meczu w ogóle nie wskazywał na to, że rozstrzygnięcie nastąpi po długiej, pięciosetowej walce. Pierwszy punkt dla gospodyń zdobyła Maja Ognjenović swoim firmowym zagraniem - sprytną kiwką. Konto mistrzyń Polski powiększało się z akcji na akcję, a skutecznością popisywała się Izabela Kowalińska i Aleksandra Jagieło. Rywalki odpowiadały atakami Popović i Skrzypkowskiej. Szybko jednak ich zamiary na odrobienie dystansu ostudziła Katarzyna Gajgał-Anioł dwoma z rzędu szczelnymi blokami. Gdy w polu zagrywki stanęła Sanja Malagurski i kilka serwów sprawiło duże problemy przyjmującym Budowlanych, przewaga Chemika urosła do 11 punktów. Jej imienniczka z drużyny przeciwnej, Chorwatka Popović, zrewanżowała się podobnymi podaniami i dzięki temu tak duża przewaga nieznacznie stopniała. Jednak  atak Aleksandry Jagieło, a później punktowy serw Stefany Veljković dobitnie pokazały, która z drużyn w tym secie była lepsza.

Łodzianki dotkliwą porażkę w pierwszej partii szybko wyrzuciły z głów i jeszcze bardziej zmotywowane przystąpiły do gry w drugim secie. A ten od początku układał się po ich myśli, tym bardziej, że naszym mistrzyniom przytrafił się przestój. Chwila dekoncentracji kosztowała utratę trzech punktów i taka różnica utrzymywała się do połowy seta. Wtedy błąd przyjezdnych pod siatką, a następnie as serwisowy Izabeli Kowalińskiej przyniosły wyrównanie 13:13. Po spektakularnym, pojedynczym bloku Aleksandry Jagieło na mierzącej ponad dwa metry środkowej Budowlanych, Gabrieli Polańskiej i po kolejnej punktowej zagrywce naszej atakującej Chemik objął prowadzenie. Nic nie wskazywało na to, że gospodynie nie zdołają utrzymać go do końca partii. Tymczasem sprawy w swoje ręce wzięła rozgrywająca drużyny gości, Magdalena Śliwa. Umiejętnie pokierowała grą koleżanek, a Popović i Skrzypkowska miały ułatwione zadanie, atakując na pojedynczym bloku bądź przy spóźnionej reakcji na siatce naszych zawodniczek. Dzięki temu doprowadziły wynik meczu do stanu 1:1, a po ostatniej akcji cieszyły się, jakby wygrały cały mecz.

Trzecia partia dobitnie pokazała, jaką siłą jest blok Chemika Police i jaki ma wpływ na końcowy wynik. To właśnie ten element gry w wykonaniu naszych siatkarek robił różnicę w wyrównanej walce przez niemal cały set. Najpierw blok Izabeli Kowalińskiej, później dwa z rzędu bloki Sanji Malagurski oraz szczelna zapora na siatce ustawiona przez Stefanę Veljković, aż wreszcie as w serwisowy w jej wykonaniu dały na tyle bezpieczną przewagę naszej drużynie, że seria trudnych zagrywek w końcowej fazie seta w wykonaniu doświadczonej środkowej z Łodzi, Sylwii Pyci, nie zrobiła już krzywdy gospodyniom. 

Nie pomogła rozmowa trenera Giuseppe Cuccariniego ze swoimi zawodniczkami podczas przerwy na żądanie wziętej już na początku czwartej partii. Niewiele przyniosła zamiana Katarzyn: Mróz na Gajgał – Anioł na środku siatki. Na pierwszej przerwie technicznej łodzianki prowadziły 2:8, a po następnej akcji powiększyły przewagę do 7 punktów. Choć gra naszych siatkarek nie była tak płynna i dynamiczna, do jakiej przyzwyczaiły kibiców, to przy ich wsparciu mozolnie niwelowały dystans do rywalek. Gdy drużyny dzielił już tylko punkt, a na tablicy widniał wynik 13:14 znów dała o sobie znać Popović. Jednak decydująca była kolejna akcja, kiedy w wydawać by się mogło beznadziejnej sytuacji przyjezdne wybroniły potężny atak, a Dorota Ściurka, niczym wytrawna piłkarka, celnym kopnięciem posłała piłkę na naszą część boiska. Przewaga znów była po stronie Budowlanych, a naszym siatkarkom jakby zabrakło wiary, że mogą jeszcze wygrać mecz za trzy punkty. W efekcie o wyniku meczu miał zadecydować ti-break.

Na szczęście nasze mistrzynie we właściwym momencie odzyskały wiarę w siebie i pewność gry. Dobra zagrywka pozwoliła na ustawienie skutecznego bloku, punkty przynosiły także ataki ze skrzydeł jak i ze środka siatki. Rywalki wyraźnie straciły koncepcję na przeciwstawienie się rozpędzonym gospodyniom, ale po meczu porażkę w pięciosetowej walce z mistrzyniami Polski uznały za sukces.