Paulina Maj-Erwardt: Zaczynam od lipca

25.06.2019
Pierwsza wypowiedź Pauliny Maj-Erwardt po informacji o podpisaniu kontraktu z Chemikiem Police.
 
W minionym sezonie Paulina wróciła do LSK po rocznej przerwie związanej z urlopem macierzyńskim.
 
- Na początku powrót był bardzo dobry. Miałam wrażenie, że nigdy wcześniej nie byłam tak silna. Mogłam wykonywać pracę bez najmniejszego problemu. Niestety później nabawiłam się drobnego, ale dokuczliwego urazu, który ciągnął się za mną i sprawiał dyskomfort. Finalnie udało się wyjść na prostą, końcówkę sezonu dograłam ze stuprocentowym spokojem psychicznym i fizycznym. Łączenie roli mamy z byciem zawodniczką jest do zrobienia. Rozsądne planowanie logistyczne sprawia, że wszystko jest możliwe – uważa.
 
Dobra forma w barwach Bielska zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski.
 
- Powołanie było dla mnie zaskoczeniem. Trener przedstawił koncepcję, na którą się zgodziłam. Sam powrót do gry z orzełkiem był ciekawym doświadczeniem. Stanęłam na parkiecie jako trochę inny człowiek, z inaczej poukładaną głową. Czułam stuprocentową, autentyczną przyjemność, zero stresu czy negatywnych emocji. Mazurek odśpiewany z kibicami w Opolu dał mi masę przyjemności, pozytywnego kopa i wiele satysfakcji – opowiada.
 
Maj-Erwardt zagrała w pierwszych turniejach VNL, a później dostała od trenera wolne. Nie wystąpi też w Final Six, które rozegrane zostananie w przyszły weekend.
 
- Za dziewczyny trzymam mocno kciuki i mam nadzieję, że pokażą się z dobrej strony. Moje przygotowania z kadrą zaczynają się od lipca w Szczyrku. Docelowo czekają nas dwa ważne turnieje – kwalifikacje do igrzysk i mistrzostwa Europy. Cieszę się, że zawody odbędą się w Polsce. Pamiętam jak zdobywaliśmy brąz mistrzostw Europy w Łodzi, przy pełnych trybunach. 9 lat temu kibice ponieśli nas do zwycięstw i mam nadzieję, że teraz będzie podobnie – dodaje.
 
Zbigniew Bartman w jednym z wywiadów stwierdził, że wrócił do Rzeszowa, cieszy się z możliwość gry w Polsce, ale nie czuje potrzeby udowadniania czegokolwiek i komukolwiek. 

- Mam chyba podobne podejście. Jestem w takim wieku, że raczej nikomu nie muszę udowadniać swojej wartości. Wychodzę na boisko, gram dla siebie, rodziny, publiczności. Oczywiście, podświadomie chcę spisać się jak najlepiej, ale na pewno nie dlatego, że muszę komuś udowodnić, jaką zawodniczką jestem – kończy.