Katarzyna Gajgał – Anioł: Po raz trzeci chcę być w podwójnej koronie!

10.04.2014

Rozmowa z Katarzyną Gajgał - Anioł, środkową Chemika Police.

- Spróbujmy uruchomić magiczne myślenie, które już raz było skuteczne. Przed final four Pucharu Polski powiedziała pani, że chce zdobyć to trofeum po raz piąty. Tak też się stało. Czy zatem chce pani po raz czwarty zdobyć mistrzostwo Polski?

- Oczywiście! oczywiście, że tak. Każda z nas, z naszej drużyny, bardziej preferuje złoto niż srebro. Ale czeka nas trudna droga do tego mistrzowskiego złota. Impel pokazał w meczach play-off, że gra dobrą siatkówkę, że jest waleczną drużyną. Wszystko wskazuje na to, że czekające nas mecze będą godne finału Orlen Ligi.

- A czy nie jest dla pani zaskoczeniem fakt, że w finale spotkacie się nie z aktualnym jeszcze Mistrzem Polski z Sopotu, lecz właśnie z wrocławskim Impelem?

- Przyznam szczerze, że myślałam, iż ta półfinałowa rywalizacja rozstrzygnie się dopiero w pięciu meczach. Zakładałam, że Atom zdoła raz wygrać we Wrocławiu. Z perspektywy tych czterech spotkań ewidentnie na finał zasłużył Impel i tak też się stało.

- Generalnie w grach zespołowych, nie tylko w siatkówce bywa, że wśród rywali są drużyny, z którymi gra się lepiej…

- … Pozdrawiam Antosię, muszę (śmiech).

- Są zatem drużyny…

- … i Dominisię też (śmiech).

- Z niektórymi drużynami gra się lepiej, z innymi zaś nic się nie układa, idzie jak po grudzie. Do której grupy zaliczy pani Impel? A może wygodniejszym przeciwnikiem dla Chemika byłby Atom?

- W meczach o taką stawkę, w finale play-off nie ma znaczenia, czy z kimś do tej pory grało się łatwiej, z kimś innym gorzej. Jeżeli chce się wygrać ligę i zdobyć złoty medal, trzeba pokonać każdego rywala stojącego na drodze do tego celu. Bez względu na to, jaki jest ten przeciwnik: bardziej czy mniej wygodny. To, że w rundzie zasadniczej dwukrotnie wygrałyśmy z Impelem, obecnie nic nie znaczy. Stan rywalizacji jest 0:0 , trzeba grać od pierwszego do ostatniego gwizdka, walczyć od pierwszej do ostatniej piłki, oddać całe serce i wszystkie siły fizyczne, maksymalnie zaangażować się psychicznie, aby wygrać. Po to, aby ten sezon był dla nas zupełnie spełniony.

- Do rywalizacji w finale play-off nasza drużyna przystępuje z pozycji uprzywilejowanej i dwa pierwsze mecze rozegrane zostaną w Policach. Taki atut należałoby maksymalnie wykorzystać.

- A to na pewno, bezwzględnie. Żadna z nas nie dopuszcza w ogóle takiej myśli, że można w swojej hali przegrać mecz. Tymczasem Impel przyjedzie tutaj z nastawieniem, żeby wygrać choć jeden pojedynek, no bo takie jest podejście każdej drużyny przyjezdnej. Ponadto dziewczyny będą odpowiednio i solidnie przygotowane. Jesteśmy na pewno szczegółowo „rozpisane”. Ale my także przygotowujemy się do tej rywalizacji praktycznie od momentu, kiedy dowiedziałyśmy się, z kim przyjdzie nam się zmierzyć w finale. Jedno jest pewne, to będzie ciężka walka.

- Trener Cuccarini nieustannie powtarza, że sposobem na zwycięstwa jest dobra gra, zaprezentowanie dobrej siatkówki. Czy pani zdaniem to wystarczy na pokonanie Impela?

- Oczywiście, jeśli się gra dobrą siatkówkę przez cały mecz na równym, wysokim poziomie, to łatwiej o sukces niż wtedy, gdy są wahania, wzloty i upadki albo przestoje. Każdy przeciwnik, na takim poziomie, od razu to wykorzysta. Nie można sobie pozwolić na żaden trudny moment, bo odrabianie strat może okazać się niemożliwe do wykonania. Myślę, że naszym dodatkowym atutem jest doświadczenie. Większość z nas rozegrała bardzo dużo takich ważnych meczów o wysoką stawkę. Jako zespół także mamy za sobą ważne pojedynki w Pucharze Polski. To powinno korzystnie zaprocentować.

- Przy okazji takich wyjątkowych meczów kibice ostrzą sobie apetyty na oglądanie walki i porównywanie gry siatkarek obu drużyn na poszczególnych pozycjach. Na środku, po drugiej stronie siatki staną doświadczona Makare Wilson i bardzo młoda Agnieszka Kąkolewska. Przyzna pani, że zapowiada się ciekawie?

- Powiem szczerze, że nigdy nie przywiązywałam i nie przywiązuję uwagi ani znaczenia do takich pojedynków przez siatkę. Raz mecz lepiej wyjdzie tej zawodniczce, innym razem tamtej, dzisiaj lepiej zagra ta, a jutro jakaś kolejna. To akurat nie ma decydującego znaczenia o losach spotkania. W siatkówce o zwycięstwie decyduje cały zespół, jego forma i postawa na boisku. Jedna zawodniczka nic nie zrobi. Najważniejsze więc jest to, abyśmy wszystkie, jako drużyna zagrały bardzo dobrze od początku do końca i będzie dobrze. I na koniec powiem jeszcze jedno: po raz trzeci chcę być w podwójnej koronie!