Impel Wrocław pokonany po raz siódmy

30.12.2014

Dzisiejszy mecz rozegrany w stolicy Dolnego Śląska był siódmym pojedynkiem Chemika Police z Impelem Wrocław w Orlen Lidze. Tak jak poprzednie zakończył się zwycięstwem mistrzyń Polski. Wicemistrzynie z Wrocławia nie poprawiły w nim nawet niekorzystnego dla siebie bilansu setów. W dotychczasowych meczach wygrały tylko trzy partie. Wyraźnie nie mogą znaleźć sposobu na pokonanie drużyny Giuseppe Cuccariniego. Zresztą nie tylko Impel ma z tym problem, bowiem Chemik Police jest niepokonany na krajowych parkietach od roku.

Impel Wrocław – Chemik Police 0:3 (23:25, 21:25, 19:25)

Impel Wrocław: Cutura - 5, Kąkolewska - 9, Kaczor - 10, Topić - 8, Ptak - 5, Gryka - 6 oraz Sawicka (l), Kwiatkowska, Mroczkowska.

Chemik Police: Werblińska - 14, Veljković - 11, Bjelica - 9, Glinka-Mogentale - 7, Bednarek-Kasza - 10, Ognjenović - 3 oraz Zenik (l), Malagurski – 2, Jagieło.

MVP meczu: Anna Werblińska

Nikt chyba nie przypuszczał, że w Impelu Wrocław wystąpi dzisiaj, i to w pierwszej szóstce, Magdalena Gryka. W ostatnich dniach młoda rozgrywająca tego zespołu w ogóle nie trenowała, gdyż stwierdzono u niej arytmię serca. Prędzej na parkiecie można było spodziewać się zobaczyć pozyskaną przed kilkoma dniami Amerykankę, Janne Hagglund, a już pewniakiem na tej pozycji była reprezentantka Niemiec, Denise Hanke. Prawdopodobnie tym posunięciem Tore Aleksandersen, norweski szkoleniowiec Impela Wrocław, chciał zaskoczyć mistrzynie Polski nieprzygotowane na taki wariant ustawienia. Jeśli rzeczywiście był to jego zamysł, to fortel się po prostu nie udał.

Tymczasem Giuseppe Cuccarini, trener Chemika Police, rozpoczął mecz szóstką sprawdzoną w najtrudniejszych i najcięższych bojach. Pojedynek z wicemistrzem Polski, drużyną z czołówki bieżących rozgrywek Orlen Ligi wymagał bowiem pełnej mobilizacji wszystkich sił i atutów. Jak okazało się w trakcie meczu, a zwłaszcza w jego pierwszej partii, takie zaangażowanie było niezbędne do osiągnięcia zwycięstwa.

Właśnie pierwszy set był najbardziej zacięty i wyrównany, a kibice najbardziej chyba zapamiętają długą wymianę silnych ciosów, piękne obrony po obu stronach siatki i w końcu udany blok Agnieszki Kąkolewskiej na Anie Bjelicy. Po tej akcji było 7:7, za chwilę punkt zdobyła Joanna Kaczor i od tego momentu zarysowała się niewielka przewaga gospodyń. Nasze siatkarki musiały gonić rywalki, aż w końcu Agnieszka Bednarek-Kasza zatrzymała atak Kaczor i na tablicy wyników był remis 13:13. Największe emocje, jak to w siatkówce zazwyczaj bywa, obie drużyny zaserwowały kibicom w końcówce seta. Najpierw Chemik po ataku Anny Werblińskiej, a następnie dzięki jej silnej zagrywce, która dała możliwość wyprowadzenia kontry i zakończenia akcji punktem zdobytym przez Stefanę Veljković nasze siatkarki prowadziły 17:19. Gospodynie zmobilizowane przez trenera podczas przerwy na żądanie szybko odrobiły straty i po chwili to one prowadziły 22:20. Teraz o przerwę poprosił Giuseppe Cuccarini, a wskazówki, które przekazał swoim podopiecznym okazały się bezcenne. Najpierw Ana Bjelica zdobyła punkt bezpośrednio z zagrywki i choć w kolejnej akcji popełniła błąd, to zaraz zrehabilitowała się skutecznym atakiem. Następny punkt po asie serwisowym do konta naszej drużyny dopisała Małgorzata Glinka-Mogentale, a próba obrony setbola przez Joannę Kaczor zakończyła się autowym atakiem.

Kibice we wrocławskiej hali Orbita zacierali ręce, bo liczyli na jeszcze większą dawkę emocji w kolejnych partiach meczu. Jednak tylko fragment gry w drugim secie mógł ich usatysfakcjonować i to nie tyle dzięki dobrej grze Impela, ale głównie za sprawą słabszej postawy Chemika Police. Nasze siatkarki, po efektownym początku tej partii i po asie serwisowym Anny Werblińskiej szybko uzyskały trzypunktową przewagę. Jednak nagle coś się zacięło w sprawnie dotąd funkcjonującym zespole. Najpierw błąd podwójnego odbicia popełniła Maja Ognjenović,  za chwilę tak samo nieczysto zagrała Agnieszka Bednarek-Kasza. Wrocławianki złapały wiatr w żagle, przejęły inicjatywę i zdobywając sześć kolejnych punktów wyszły na prowadzenie. Sygnał do odrabiania strat dała Małgorzata Glinka-Mogentale potężnym atakiem nad blokiem rywalek. Po niej z lewego skrzydła huknęła Anna Werblińska. Po sprytnym przebiciu piłki na pole rywalek przez Maję Ognjenović był już remis, a kolejny cios kapitan naszego zespołu znowu dał prowadzenie Chemikowi. Gospodynie próbowały jeszcze nawiązać walkę, zdołały nawet objąć dwupunktowe prowadzenie, ale w końcówce partii dwa asy serwisowe Agnieszki Bednarek-Kaszy, dwa efektowne bloki Anny Werblińskiej i sprytne minięcie bloku przez Sanję Malagurski, która na pozycji atakującej zastąpiła Anę Bjelicę, dały pewne zwycięstwo naszym mistrzyniom.

Trzeci set to, posługując się żargonem piłkarskim, gra do jednej bramki. Chemik znowu grał w podstawowym ustawieniu z Aną Bjelicą na prawym skrzydle. Tak jak w poprzednich partiach, w drugiej linii Małgorzatę Glinkę-Mogentale zastępowała Aleksandra Jagieło. Ani przez chwilę nasze siatkarki nie straciły swojego rytmu gry. Panowały niepodzielnie na parkiecie, uzyskując ośmiopunktową przewagę. W tym momencie kolejne, trzynaste zwycięstwo w bieżącym sezonie Orlen Ligi miały już w kieszeni.

Fot. Filip Susmanek