Teraz celem jest złoty medal

24.04.2015

Rozmowa z Aleksandrą Krzos, libero Chemika Police.

- Gratulacje z powodu powołania do reprezentacji Polski. Czy ktoś zdążył nas w tym ubiec?

- Dostałam już trochę SMS-ów.

- Jest to dla pani zaskoczenie?

- Generalnie nie miałam wcześniej żadnych sygnałów. Nie spodziewałam się tego, więc tak, zaskoczenie było duże, gdy zadzwonił do mnie manager, Radek Anioł i przekazał oficjalną informację w imieniu klubu o powołaniu dla mnie.

- Zaskoczenie jest chyba tym większe, że nie miała pani zbyt wiele okazji do zaprezentowania swoich umiejętności na parkiecie. Na początku sezonu przechodziła pani jeszcze rehabilitację po operacji barku, a później...

- W sumie rozegrałam pięć czy sześć meczy. 

- Zatem obdarzono panią dużym kredytem zaufania.

- Na pewno, ale jakieś argumenty przeważyły za tym, że moje nazwisko, które nigdy wcześniej nie pojawiało się w kontekście reprezentacji i drużyny narodowej, znalazło się na liście powołanych siatkarek. Jest to dla mnie, co podkreślam raz jeszcze, duże zaskoczenie. Na pewno zrobię wszystko, aby swoimi umiejętnościami pomóc drużynie, dziewczynom, które będą na zgrupowaniu.

- Czy to jest taki prawdziwy debiut w kadrze, czy też była pani już w swojej karierze powoływana do reprezentacji?

- Kiedyś był taki epizod, uczestniczyłam w zgrupowaniu w Spale kadetek bądź juniorek, dokładnie teraz nie powiem, przed jakimś turniejem kwalifikacyjnym. 

- Z zapowiedzi selekcjonera wynika, że w poszczególnych imprezach, czy turniejach w sezonie reprezentacyjnym uczestniczyć będzie kadra Polski składająca się z różnych zawodniczek. Jest zatem realna szansa, że zagra pani w koszulce z orłem.

- Jeśli tylko dostanę taką szansę, to postaram się ją wykorzystać. Wszystko zleży od tego, w jakiej będę formie. Nie ma co teraz składać deklaracji, czy się w jakiś sposób asekurować. Na pewno zrobię wszystko, dam z siebie maksimum, jeżeli będę miała okazję zadebiutować w reprezentacji. No bo jeżeli to ma być ten mój pierwszy krok w reprezentacji, to fajnie byłoby zrobić ten drugi i pokazać się z jak najlepszej strony.

- I zostać w kadrze na dłużej?

- Jeśli jest to mi gdzieś pisane, to dlaczego nie.

- Zgrupowanie reprezentacji to jest dość odległa przyszłość…

- No nie aż tak bardzo.

- Rzeczywiście, do 17 maja nie zostało wiele czasu, ale już w przyszły, pierwszy majowy weekend czeka nas  walka o obronę tytułu Mistrza Polski.

- I będziemy bronić tego tytułu, ależ oczywiście! Nie zamierzamy się położyć na boisku i go oddać. Nasze aspiracje są znane. Oglądałam mecze półfinałowe Atomu z Muszyną i trzeba przyznać, że nasze rywalki pokazały się z dobrej strony, szczególnie atakująca, Katarzyna Zaroślińska. Jest to walczący zespół, widać, że dobrze poukładany, ale nam przecież też niczego nie brakuje.  Mamy doświadczone zawodniczki, które bardzo dobrze potrafią grać w siatkówkę. Pokazałyśmy w meczach z Impelem, że jesteśmy zgraną drużyną. Mam przekonanie, że w tych najważniejszych meczach nasza gra będzie wyglądała jeszcze lepiej. 

- Zwłaszcza, że zapewne jest chęć rewanżu za ostatnią porażkę?

- Sądzę, że żadna z nas nie myśli o jakimś rewanżu. Teraz celem jest złoty medal, na tym się koncentrujemy, a to co było kiedyś,  poszło w niepamięć. Ale jeśli pojawi się taka sportowa złość, to na pewno nam to pomoże.

- I jeszcze bardziej podniesie poziom spodziewanych emocji.

- Myślę, że walka będzie od pierwszego punktu do ostatniego gwizdka sędziego, jak przystało na wielki finał o mistrzostwo Polski. Dawka emocji zapowiada się naprawdę niesamowita. Mam nadzieję, że będzie to wspaniałe widowisko dla kibiców z pozytywnym wynikiem dla nas.