Berenika Tomsia: Testy? 3 dni mordęgi. Atak, atak, atak

8.05.2018

Po zakończeniu sezonu z Chemikiem Police i zdobyciu mistrzostwa Polski Berenika Tomsia nie miała czasu na świętowanie. Kilka dni później była już we Włoszech, gdzie wzięła udział w drafcie do ligi koreańskiej. 

Testy trwały 3 dni i były bardzo intensywne. 

- To była mordęga. Od rana do późnego popołudnia cały czas atak, atak, atak. Kto mocniej, kto wyżej, kto silniej. Samo wytrzymanie do końca było cudem. Po pierwszym dniu chodziłam jak zombie. Trening, trochę jedzenia i do spania, na nic innego nie miałam siły – opowiada. 

- Podzielili nas na 2 drużyny, do dyspozycji miałyśmy 4 włoskie rozgrywające. Wszystkie dziewczyny, które starały się o miejsce, to prawo lub lewoskrzydłowe, więc zebranie zespołów nie było łatwe. Momentami wręcz komiczne. Grałyśmy krótkie sety, każdy przeciwko każdemu. Jednak najważniejsze były treningi, które składały się głównie z jednego elementu – ataku. Wysoka piłka, z drugiej linii, z pierwszej, 3 zbicia pod rząd. To ich główne zainteresowanie. Trenerzy i menadżerowie mieli ustawione stoliki i obserwowali każdy trening – dodaje. 

Obserwacje trwały 3 dni. Wyniki ogłoszono podczas uroczystej gali. 

- Po 3 dniach treningów odbyła się gala, która moim zdaniem była dość zabawna. Wszyscy ubrani byli w garnitury, poważna atmosfera, losowali jakieś śmieszne kulki – nikt nie wiedział, o co chodzi. Finalnie wyłonili drużyny, które mogą jako pierwsze wybrać siatkarkę. Mnie wybrała drużyna Pink Spiders, z czego bardzo się cieszę. Od początku udało mi się nawiązać dobry kontakt z przedstawicielami zespołu – twierdzi. 

Media podawały, że w drafcie udział wzięło blisko 60 siatkarek. Tomsia uważa, że było ich mniej, około 30. 

- Wszyscy mówią, że dostało się 6 dziewczyn, ale prawda jest taka, że dostały się 4, a 2 przedłużyły kontrakty z poprzednich lat. Dlatego wolne były 4, a nie 6 miejsc. Po ogłoszeniu nazwisk siadało się do stolika i z marszu podpisywało kontrakt – mówi. 

Przygodę z nowym klubem rozpocznie z początkiem sierpnia. 

- Od razu powiedzieli mi, że mogę przyjechać z siostrą i psem, więc bardzo mnie to ucieszyło. Dostaję własne mieszkanie i tłumaczkę, która będzie przy mnie w zasadzie cały czas. Nie tylko w trakcie treningów, ale i przy wyjściach do sklepu, restauracji itd. Ciekawostką jest fakt, że klub zapewni również wszystkie posiłki. Nie wiem, jak będzie to wyglądać, przekonamy się w praktyce – dodaje. 

Tomsia występowała w Chemiku niewiele ponad miesiąc, a finalnie na szyi zawiesiła złoty medal za zdobycie mistrzostwa Polski. 

- Dołączyłam do drużyny dość późno, ale spędziłam z nią wspaniały czas. Polubiłam dziewczyny, sztab, z którym kontakt był świetny. Zdobyłyśmy tytuł mistrzowski, jestem szczęśliwa. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy trzymali za nas kciuki – kończy Tomsia.